Rolkowy tour po Rumuni dla wielu osób może brzmieć nieco egzotycznie i dziwnie. Sam udając się na ten wyjazd byłem pełen obaw i nie wiedziałem co mnie tu czeka. Po kilku dniach spędzonych w w kraju hrabiego Drakuli mogę uznać że stereotypy, które utarły się w polskim społeczeństwie odnośnie ludzi oraz poziomu życia w Rumunii nie są prawdą. Przez 8 dni miałem okazję być w małej miejscowości, górskim kurorcie, czy też w samej stolicy – wrażenia jak najbardziej pozytywne. Przed nami wyprawa nad morze, której nie mogę się już doczekać. Autobus w którym spędzamy bardzo dużo naszego czasu jest świetnym miejscem do integracji a „splif breaks”, do których dochodzi częściej niż mam ochotę na papierosa tylko ułatwiają sprawę. Jeżeli chodzi o rolki to poziom jest naprawdę dobry chociaż miejscówki dosyć ciężkie. Początkowo nie dopisywała nam pogoda ale po kilku dniach wszystko się zmieniło. Zajawka wśród rumuńskich organizatorów wzrosła do tego stopnia iż kilka razy zapomnieli oni o rozgrzewce i od razu zaproponowali nam dosyć ciężkie i wymagające spoty. Dla mnie zwykłego chłopaka z Gliwic ten pomysł na jazdę był trudny do ogarnięcia. Inni jednak nie stwarzali i emanowała z nich niesamowita chęć na jazdę pomimo wczesnej godziny, wspomnianego braku rozgrzewki i wielu godzin spędzonych w autobusie. Dodam jeszcze kilka informacji co słychać w Polskim obozie: Bidet doznał kontuzji gdy skakał mega stylowe fakie 720 przez dobre schody nie wiadomo czy uda mu się pojeździć jeszcze na tym tourze, Madej najwięcej nagrywa i zalicza naprawdę udane sesje, Gufi cały czas stara się jeździć na każdym spocie i wychodzi mu to bardzo dobrze, Radzik się obraził, a Tomo dymo ale pomimo tego szukają spotów dla siebie i nagrywają dobre triki . Ja siedzę właśnie u Mili’ego w domu, temperatura wynosi około 40 stopni i wybieramy się na rolki. Mam nadzieję że zaliczymy udaną sesje.