katoMAGAZYN ist ein sehr cooles gedrucktes Mode-Kulturmagazine das monatlich in der Region Schlesion im Südwesten Polens ausliegt. In der neusten Ausgabe findet man ein klasse Artikel von Piotr Pinkas über unsere Blade-Kultur in und um Katowice und ist iehmlich ungewöhnlicher Erfolg für unseren Sport! Die Fotos wurden von Chris Luca und einigen Hedonskate Ridern gemacht und zeigen das hohe polnische Level fotografisch sowie skatetechnisch!
Text unten ist ein Auszug aus dem Magazin und leider nur auf polnisch verfügbar.
Agressive Inline- Kreatywna Dewastacja
„Przecież to jest niszczenie mienia..!”, „Za raz dzwonię na policję..!”, „Jesteście totalnymi głupkami, debilami,wieśniakami..!”, „Wracajcie tam skąd przyjechaliście..!”, „Mogłeś zabić moją córkę..!”„Chamy, zwierzęta, potwory, warchoły..!”
Ludzka uprzejmość nie zna granic i musimy to sobie od razu, bez żadnych skrupułów zaznaczyć już na samym początku. Dodatkowo pamiętajmy iż mieszkamy w kraju o nienaturalnie wysoko rozwiniętym współczynniku tolerancji, w społeczeństwie bezwarunkowo obiektywnym, w Polsce. Wydawać by się mogło, iż zwroty zawarte na początku są żywcem wyciągnięte ze scenariusza do kolejnego, mrożącego krew w żyłach odcinka serialu o poruczniku Borewiczu. Jednak słowa, z którymi mieli Państwo, niewątpliwą przyjemność się zapoznać pochodzą ze zwykłej polskiej ulicy, od zwyczajnego polskiego przechodnia, rodaka, brata. Prawdopodobnie zostały wypowiedziane w okolicy jakiegoś większego osiedla i z pewnością wokół krąży niezliczona ilość satelitarnych talerzy, aczkolwiek miejsce nie jest regułą ani głównym tematem tej historii. Z pewnością zastanawiacie się Państwo w jakim kierunku, do kogo zostały wypowiedziane te krytyczne zdania, kto jest wrogiem publicznym nr 1 użytkownika pieszej infrastruktury miejskiej na śląsku, w kraju oraz na całym globie? Spieszymy z wyjaśnieniem, iż tym bezczelnym „kryminalistą” jest jazda w stylu agresywnym na rolkach a mówiąc bardziej dokładniej rolkarz. Istota, która uprawia..no właśnie co?
Rozczarowanie, smutek, totalny brak sensacji? Czy może ciekawość, chęć pogłębienia tematyki, lekkie podniecenie? Co czujecie? Temat wydaje się błahy i płytki dla osoby, która jest tylko obserwatorem, tym realnym, tam na chodniku lub zupełnie abstrakcyjnym i niezrozumiałym, dla czytelnika, który spotyka się z nim tutaj, w tym artykule po raz pierwszy. Mimo to dla głównych aktorów tych niecodziennych wydarzeń – przede wszystkim rolkarzy oraz „ich” fotografów i videografów – zagadnienie kultury osobistej zwykłego polskiego obywatela jest tematem tak zawiłym, obszernym i nieprzyjemnym jak prawdziwa demokracja na Białorusi dla wszystkich a szczególnie dla Białorusinów.
Tak, nie przesłyszeli się Państwo, tutaj chodzi o was, a raczej o nas i nasze charaktery. Jak już dążyli Państwo zauważyć ten artykuł nie będzie swoistym leksykonem wiedzy na temat jazdy agresywnej w środowisku miejskim, oj nie! Mimo, iż tak naprawdę miał być. Nie będzie. To nie „Pani Domu”, „Murarz” czy inny „Poradnik Posiadacza Jamnika Albinosa” to jest KATO Magazyn i tutaj gryziemy tematy od tzw. „dupy strony”, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego niepozytywnego określenia.
Tak więc zaczynamy i jednocześnie podkreślam, iż nie będzie przyjemnie, gdyż w wielu częściach tego tekstu będą Państwo czytali o sobie i swoich niecnych myślach, słowach i uczynkach. Strach się bać, mówię wam, lepiej zamknijcie i odłóżcie ten magazyn w bezpieczne miejsce. Niech tam kolekcjonuje kurz i nie kala waszego brudnego sumienia.
Będąc na spocie, nazywanym też miejscówką (czyt. przy murku odgradzającym parking od jezdni, poręczy tuż obok długich schodów etc.) nie sposób nie zwrócić uwagi na pewne behawioralne przyzwyczajenia dwóch kategorii ludzi. Z jednej strony widzimy człowieka prawie zawsze młodego, zazwyczaj ambitnego, z pewnością pełnego pasji, sportowca bez klubowej licencji. Próbuje on poskromić wyżej wspomniany murek, tudzież rurkę używając do tego celu swoich rolek agresywnych. Zazwyczaj rolkarzy jest więcej i świetnie się bawią, Należy podkreślić, że zawsze na własną odpowiedzialność. Według tego człowieka jest to miły sposób by uprzyjemnić sobie, zazwyczaj niezbyt kolorową rzeczywistość, która otacza go w Meksyku Europy (czyt. Polsce). Człowiek taki kocha swój kraj, nie zamierza z niego uciekać. Mimo, iż żywi takie niepopularne i wstydliwe uczucie do swojej ojczyzny (miasta, osiedla) to nie czuje się komfortowo z metką „Wielki Cudowny Patriota”. Jest człowiekiem praktycznym, nie interesuje go nadgorliwa ideologia. Po prostu stara się stworzyć swoją własną przestrzeń życiową w trudnych polskich warunkach. Jednak zupełnie inną niż ta jaką widzi w telewizorze, jaką ogląda w internecie, o jakiej słyszy w radio, o której czyta na pierwszej stronie brukowca wciśniętego między brudną szybę a zardzewiałą kratę zdezelowanego kiosku. Przestrzeń wolną od futbolowej gangsterki (czyt. najwierniejszych kibiców), purpurowych libacji za/przy/przed/pod sklepem, nie wyznaje również kultu komórkowej techno opery granej w tramwajach i autobusach miejskich na terenie całego kraju czy też czynnymczłonkiem towarzystwa żelowanej jumy akcesoriów motoryzacyjnych oraz różnych innych form miejskiej rekreacji. A jednak w oczach społeczeństwa nadal funkcjonuje jako jedne z największych zwyrodnialców stawianych tuż obok wampirów-gwałcicieli, matek morderczyń i innych rutkowskich.
Natomiast z drugiej strony barykady zerka na nas człowiek nie mający nic wspólnego ze sportami ekstremalnymi typu rolki. Zwykły konsument żelbetonowej przestrzeni. W różnym wieku, o różnym zawodzie, o różnym charakterze, różnych przeżyciach życiowych, w różnej sytuacji finansowej, głosującym na różne partie polityczne. Mięsożercy, wegetarianie, alkoholicy, staruszkowie, mężczyźni, kobiety, dzieci, czyści i pachnący, brudni i śmierdzący, owłosieni i łysi, chudzi i grubi, prawiczki i informatycy, hipsterzy, hip-hopowcy, gimnazjaliści, ci źli i ci dobrzy. Społeczeństwo Polskie w całej swojej nietuzinkowej krasie.
Grupa badawcza jest spora, niby wszyscy czymś się różnią ale jest coś co ich łączy i nie mam tutaj na myśli, drodzy Państwo minionego Euro 2012, przyszłego Mundialu 2112, Małyszomani, IchTrojemani, zrozumienia dla górników podczas radykalnego strajku w stolicy, zjednoczenia podczas walki na krzyże o Krzyż, czy też innej formy narodowej tragedii, których u nas, jak dobrze wiemy, jest pod dostatkiem.
Tym czymś jest brak tolerancji i soczysta złość skierowana na coś czego kompletnie nie rozumiemy, z czym nigdy nie mieliśmy do czynienia i czego prawdopodobnie nigdy nie zakosztujemy. Dlaczego ten mechanizm działa w naszych rozumach zawsze tak samo? Czy posiadamy wewnątrz naszych umysłów tradycyjną polską, niezniszczalną zapadkę o nazwie „NIE!BO NIE!”?
Z pewnością wielu polskich naukowców próbowało rozgryźć ten wątek. Zapewne niewielu osiągnęło sukces, większość porażkę Ja natomiast nie podejmę próby rozwikłania tej niesamowitej zagadki, gdyż brak mi kompetencji i wykształcenia.
Postaram się wyłącznie przedstawić żywe fakty, przybliżyć uczucia i emocje jakie towarzyszą takiej formie zabawy i przy okazji spróbuję nikogo (za bardzo!) nie faworyzować, nikogo nie obrazić, obiecuję, że spróbuję. Będę się starał pokazać drugą stronę medalu, gdyż po tej stronie właśnie stoję, jest to strona batalionu rolkarze. Aczkolwiek teraz stoję już wyłącznie jako obserwator z bagażem wielu standardowych doświadczeń, wielu miłych wspomnień i niestety tych niezbyt miłych ale związanych z tym co tutaj poruszamy obecnie. Jak to wyjdzie w praniu, czy pozwolicie sobie na choć małą chwilę zadumy po przeczytaniu tego tekstu i obejrzeniu pięknych zdjęć tutaj załączonych? To tylko i wyłącznie zależy od was!
Nawet nie zdajecie sobie sprawy lub zdajecie sobie sprawę, gdyż piszę o was, może nie o wszystkich, ale dużej większości jakie podłe wyrazy i czyny dzieją się na tzw. placu zwyrodniałej zbrodni czyli miejscu miejskiej „ustawki” rolkarzy. Ileż to brzydkich i wulgarnych słów potrafi wystrzelić z ust Pani Genowefy, która właśnie wraca ze sklepu spożywczego obładowana jak umęczony Nomad przemierzający pustynie i puszcze dzikiej afryki by przygotować strawę dla mieszkańców jej prowizorycznego namiotu. Z jaką głęboką pasją Pan Waldemar, właściciel małej firmy potrafi walczyć o wyrwanie aparatu/kamery 16 letniemu Andrzejowi, który fotografuje lub filmuje swoich kolegów wykonujących ewolucje na poręczy. Och, gdyby on włożył tyle serca w walkę o utrzymanie miłej atmosfery w swoim rodzinnym kręgu, czyż to nie było by piękne? Dalej widzimy Stanisława, bogatego menadżera zagranicznej korporacji. Człowiek ten nie ma na nic czasu. Już dawno po rozwodzie, jeszcze przed zawałem. Mimo, iż przecież „czas to pieniądz” to zawsze znajdzie on małą słodką chwilę by przekazać kilka wartościowych życiowych sloganów. Niestety wszystkie zaczynają się na literę K jak „Kurtyzana”, P jak „Homoseksualista” lub „Człowiek niespełna rozumu”, S jak „Uciekajcie stąd szybko dzieci”. Ostatnią bohaterką tej ciemnej strony „księżyca” jest Jola. Studentka stosunków międzynarodowych, stała bywalczyni gabinetów fryzjerskich, kosmetycznych oraz solaryjnych. Zdobyte wykształcenie oraz 5 warstw makijażu wykorzystuje w modnych dyskotekach oraz na reprezentacyjnych ulicach miast, bawiąc się luksusowo z co z rusz nowo poznanymi obcokrajowcami, w stosunki. Przecież po to właśnie przyjechała do dużego miasta, zdobyć wykształcenie i poznać prawdziwe życie. Przechodząc na swoich gigantycznych szpilkach w pobliżu rolkarzy, kolegów z uczelni, którzy w biały dzień śmigają po solidnie wysmarowanym murku, lekko kiwa głową i z ogromnym – prawie jak jej własne ego – niezrozumieniem wypowiada w myślach to co pierwsze przyniesie ślina na płat mózgowy, czyli „Ej, to głupie przecież jest!”. Po czym zapomina o zdarzeniu i oddala się kręcąc pupą w tylko sobie i obcokrajowcom znanym kierunku.
Teraz przenieśmy się do świata „zbrodniarzy”, których możemy również nazwać „ofiarami”. Dlaczego nie wykorzystują oni swoich umiejętności i wolnego czasu w skatparkach oraz na skateplazach na które dzielni włodarze miast wydali taki majątek w złocie, a mogli przecież lepiej zrobić i zainwestować w ambergold, dlaczego?
To pytanie zapewne pojawia się w głowach prawie każdego obywatela. Nie jestem pewien, czy wszyscy znajdują odpowiedź a jest ona banalnie prosta. Pozwolą Państwo, że posłużę się przykładem studenta malarstwa. Student ten przez prawie 5 lat powinien być zamknięty w czterech ścianach swojej uczelni. Powinien kreślić formy, mieszać barwy, zdobywać swoją indywdualną kreskę. Przenosić swoje pomysły i kreatywność na różne rodzaje tworzyw od papieru po wiśniowy budyń. Mówiąc wprost powinien zgłębiać tajniki rzemiosła. Tak też się dzieje w przypadku początkującego rolkarza. Przebywa on w początkowej fazie swojej pasji wyłącznie w skateparku. Przez kilka lat wylewa siódme poty, krew i łzy by nauczyć się „rzemiosła”, zupełnie jak student, nieprawdaż? Jak każdy zdrowy człowiek tak student oraz rolkarz w pewnym momencie kończą pewien próg swojej edukacji, jeden z poziomów osobistego rozwoju i każdy z nich powinien rozwijać się dalej, nieprawdaż? Jeżeli im na tym zależy to wychodząc za bramy „uczelni” powinni się starać kreatywnie połączyć, scalić swoje nowo zdobyte umiejętności z otaczającym ich światem, a jako że najbliżej mają do ulicy to właśnie tam zaczynają się spełniać.
Mam nadzieję, że porównanie studenta malarstwa z rolkarzem agresywnym pomogło wam choć w małym stopniu zrozumieć genezę niszczenia murków i poręczy, które w naszym kraju i tak są zniszczone przez ząb czasu lub poławiaczy metali ciężkich. Ulica to czysta forma ekspresji, zarówno dla artysty grafika, rolkarza, fotografa, który robi zdjęcie sztuczki wykonywanej przez rolkarza, videografa, który te popisy filmuje oraz dla wielu innych grup hobbistycznych, z którymi można się spotkać na ulicach miast. Robienie czegoś troszkę innego niż permanentne narzekanie na swoje, z pozoru marne życie czyli w naszym przypadku jazda na rolkach agresywnych z wykorzystaniem infrastruktury miejskiej jest dla rolkarzy czymś prawie mistycznym, z pewnością intensywnie intrygującym i dającym spełnienie, jeśli ewolucja została wykonana wyśmienicie a na dodatek zarejestrowana na różnego rodzaju nośnikach audio/foto/video. Taka forma emocji nie jest czymś standardowym w naszych polskich charakterach ale z pewnością jest czymś pozytywnym, czymś co potrafi wydobyć uśmiech z głębi naszych zmęczonych codziennością życiem. Oczywiście jestem świadomy faktu, iż często rolkarze potrafią pokazać swoje kły, pokazać trochę przysłowiowego góniarstwa ale zazwyczaj są prowokowani a polak polakowi wilkiem w momencie kiedy dojdzie do sprzeczki. Szacunek może wykiełkować wyłącznie z ziarna szacunku.
Dlatego obywatelu! Za nim otworzysz usta, otwórz swój umysł. Postaraj się zerknąć na „dewastację” z innej perspektywy, przystań, popatrz, podziwiaj, klaszcz, rozmawiaj, poznawaj, zrozum, bądź człowiekiem rolkarzowi!
Text: Piotr Pinkas