Hedonskate Report: Finały PRL Rzeszów – Podsumowanie

Hala Podpromie w Rzeszowie (podkarpackie) – do nie dawna, opuszczony obiekt, który odwiedzałem jeszcze 12 lat temu zimą, aby pośmigać na pozostawionej tam bez celu wielkiej rampie Powerman`a. Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że powstanie tam jeden z najlepszych obiektów do jazdy na rolkach w Polsce – gigantycznych rozmiarów skatepark z bardzo konkretnymi przeszkodami.

Park został oddany do użytku kilka miesięcy temu i praktycznie od razu organizatorzy ligi PRL zdecydowali iż będzie to miejsce zmagań podczas finału serii zawodów Polish Rolling League.

Organizacja

W organizację całego przedsięwzięcia mocno zaangażowała się niewielka grupa młodych ludzi mocno związana z rzeszowskim Skateparkiem. Dzięki ciężkiej pracy Przemka Szumskiego, Romka Reszela, Maćka Bijaka, Maćka Bąskiego i Radnego Marcina Deręgowskiego,  cała impreza doszła do skutku. Wyrazy uznania należą się również Panu Prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi, za objęcie patronatu nad imprezą oraz Wydziałowi Kultury, Sportu i Turystyki Miasta Rzeszowa za pomoc i zaangażowanie w organizacji zawodów. Rezultat? – śmiało można powiedzieć iż był to najlepiej zorganizowany event rolkowy w Polsce w tym roku (lub nawet na przestrzenni 2-3 ostatnich lat). Rozmach nagłośnienia zawodów w prasie, mediach, billbordach nie miał sobie równych – trybuny dla publiczności były okupowane przez cały dzień. Na sam skatepark wejść mogli tylko startujący zawodnicy – po raz pierwszy chyba nie było problemu iż ktoś „wchodzi” komuś pod nogi podczas przejazdu. Widownia mogła śledzić cały przebieg z wymienionych wcześniej trybun, a także patrząc na ogromny Telebim gdzie przez cały dzień nadawano relacje na żywo (dla osób które nie mogły dotrzeć na zawody, Organizatorzy i firma E-Transmisje przeprowadziła transmisję live w Internecie). Wszyscy startujący mieli stały dostęp do darmowych napojów Tymbark Next oraz Monster, a co więcej w przerwie jeden ze sponsorów – Pizzernia DaGrasso zadbała o darmową pizzę dla KAŻDEGO z zawodników. Tak właśnie powinno to wyglądać – za symboliczne wpisowe (10 zł Junior oraz Senior, 20 zł – Masters) startujący mógł bezstresowo korzystać z parku podczas całego event`u bez irytujących gapiów, napić się czegoś i posilić bez potrzeby opuszczania terenu obiektu + darmowy wjazd na afterparty w klubie „Mienta”.

Dodajmy do tego świetne nagłośnienie, profesjonalnego DJ`a Stachu Stacha, jasno wyjaśnione zasady sędziowania na samym początku i nie licząc drobnego poślizgu na starcie, płynne prowadzenie całej imprezy – tak właśnie prezentowały się finały Polish Rolling League!

Miejsce, zasady

Jak przystało na finał – frekwencja zawodników dopisała w 100%. 4-gwiazdkowa ranga zawodów zachęciła praktycznie wszystkich, pragnących podciągnąć swoją pozycję w rankingu. I tak w Juniorach wystartowało 10 osób, w Seniorach 52 (!!) oraz ścisła czołówka Masters – ok 13 osób.

Początkowe obawy przed zmianą pogody szybko poszły w zapomnienie – słoneczko, bezchmurne niebo – warunki były perfekcyjne przez cały dzień. Tym razem zawody przyjęły formę pojedynczych przejazdów.

Zawodnicy zostali podzieleni na grupy 4 osobowe – w eliminacjach każdy z grupy mógł zaprezentować swoje umiejętności podczas dwóch, 1-minutowych przejazdów, które nie były przerywane w momencie gleby czy po konkretnej ilości trików. Sędziowie nakreślili zasady na samym początku – pod uwagę brano przede wszystkim kreatywność i płynność. Czyli zdecydowanie przewagę mili ci, którzy postawili na dwa RÓŻNE przejazdy (nawet nie do końca udane) niż na szlifowanie jednego, bezupadkowego line`a.

Od samego początku dało się zauważyć iż park był dość wymagający dla startujących – szczególnie chodzi o jego wielką powierzchnię i wielkość przeszkód. Minutowy przejazd przerastał co po niektórych – kondycja w wielu przypadkach pozwalała na raptem 4-5 trików :) Należało dokładnie zaplanować swój przejazd, stale trzymając prędkość na każdej z przeszkód. Rzeszowski park ma do zaoferowania praktycznie wszystkie rodzaje skateparkowych elementów: perfekcyjny podwójny Grind Box (prosty i dwa klasyczne w kąt), dwa bardzo przyjemne raile, miejsca do skoków (fala, duży funbox), liczne zakręcane murki czy otaczające cały park quartery, a nawet wielki pool. Nie było więc mowy o jakiejkolwiek przewadze rolkarzy streetowych nad parkowymi i odwrotnie. Każdy mógł znaleźć sobie swoją ulubioną sekcję i zaprezentować się ze swojej najlepszej strony.
Na domiar tego, motyw na który często narzekają zawodnicy – długi czas oczekiwania między przejazdami został ciekawie rozwiązany: zawodnik po wykonaniu swojego pierwszego przejazdu, musiał zaczekać tylko na przejazdy ludzi ze swojej grupy (grupy 4 osobowe), po czym od razu wykonywał swój drugi przejazd. Po takiej rundzie( 4 osoby po 2 przejazdy) na park wchodziła kolejna czwórka itd.

Przebieg

Juniorzy bez zaskoczenia – czołowi zawodnicy rankingu Mateusz Piłat, Kacper Nosek oraz Mikołaj Wiercioch zdominowali zarówno eliminacje jak i finały swojej kategorii. Chłopcy z łatwością dorównują poziomem Seniorom, a czasami nawet wyprzedzają ich o kilka kroków – tylko patrzeć jak będą zdobywać czołowe miejsca za jakiś czas w tej właśnie kategorii. Najlepszym okazał się Mateusz Piłat, który miksując solidną porcję Grindów (min Fs Torq na długim grindboxie) i skoków, zdołał przekonać sędziów do przyznania mu 1 miejsca. Faworyt tłumu – świetnie zapowiadający się rider z Krakowa – Kacper tym razem musiał zadowolić się 3 miejscem, gdyż jego przejazdy nie były wolne od kilku gleb – jak się okazało Kacper ściągnął chwilowo gips z kontuzjowanej nogi przed samymi zawodami aby tylko wystartować – propsy za zajwę i zaparcie!

Kategoria Senior zgromadziła tym razem nie tylko „stałych bywalców”, ale także sporo osób, które nie pokazują się często na eventach – efektem tego było ponad 50 startujących! Ostra rywalizacja towarzyszyła każdej z grup – jednak najlepszymi okazali się Bartosz Kidacki, Michał Szczyrbowski oraz Michał Łuczak. Bartek nie pozostawił nikomu wątpliwości iż jest „u siebie”. Długie liny z trudnymi technicznie trikami, wykorzystanie praktycznie każdego elementu skateparku bez potknięć – zasłużona pierwsza pozycja! Michał „Dave” Szczyrbowski nie zostawał dużo w tyle, punktując dobrymi lotami na funboxie i konkretnymi trikami na railach (2 miejsce). Na 3 miejscu uplasował się Michał Łuczak – rider z Wrocławia, który znacznie wyróżniał się stylem i solidnymi pojedynczymi trikami (min elegancki Hardspin Top Soul!) ładne 720 i kilka prób 900 na dużym funboxie.

Kulminacyjnym punktem dnia były oczywiście przejazdy kategorii Masters. Troszkę mała frekwencja (Brak min Łukasza Malewskiego, Kuby Małeckiego, Bartka Zgrzeblaka)lecz i tak praktycznie każdy zawodnik wywoływał sporą wrzawę wśród zgromadzonej publiczności. W finałach zwiększono liczbę przejazdów do 3 (3 x 1 min), aby jeszcze bardziej podkręcić atmosferę. Co utkwiło mi najbardziej w pamięci?

– Bez dwóch zdań najlepiej poruszającym się riderem po parku był Łukasz Niernsee, pomimo iż nie zajął miejsca na podium i nie wszystkie triki „weszły” to jednak nie można zaprzeczyć iż różnica we „flow” między tym zawodnikiem a resztą jest kolosalna – Łukasz to czysty power.

Marcin „Antena” Kopiec wyjechał calutki, najdłuższy coping quartera otaczającego jedną ze stron parku na Fs Nifti (grind trwał chyba 15 sek)

Tomek Przybylik jako jedyny wykonywał triki na sferycznym podwyższeniu poola – Bs Royale (całość z zejściem w Pool) oraz Top Soul – jedna z najcięższych przeszkód na skateparku

Krystian „Gufi” Zarzeczny po skończeniu swojego przejazdu, zniszczył totalnie publiczność lądując ogromne Rodeo z funboxu na flat!! Ciężka przesada i pełen podziw dla Krystiana i jego kolan za „utrzymanie” takiego dropa (ponad 5 m!)

Same zawody zasłużenie wygrał Łukasz „Elektryk” Kaźmierczak. Każdy przejazd pełen dynamiki, zaskakujących trików i przede wszystkim „objechanie” całego parku – trochę triczków na trudnych copingach w celu nabrania prędkości – flagowa 720 na Flat, techniczne grindy na grindboxach (min 270 Bs Nifti to Makio, Ao Top Soul do Soul) – wszystko pewnie i wykonane z charyzmą Elka przy głośnej muzyce Motorhead – ultra widowisko!

Zawody PRL w Rzeszowie spokojnie można nazwać najlepiej zorganizowanym eventem w Polsce na jakim byłem. Wzór do naśladowania pod każdym względem! Mam nadzieję iż jeszcze nie raz Rzeszowski skatepark będzie miejscem podobnych zmagań w przyszłości – może nawet stanie się tradycją, że Finał PRL to Rzeszów ???

text: Basza

Photos: Wojciech Makula